poniedziałek, 12 maja 2008

pan kotek był chory...i wylądował na pogotowiu

W piątek w nocy wylądowałyśmy na pogotowiu. Mała po zjedzeniu wieczornej kaszki zaczęłam nam wymiotować dalej niż widziała. Po 2 razie i zarzyganiu połowy domu ruszyliśmy do szpitala, bo odwodnienie u malucha to nie przelewki.Oczywiście czekaliśmy 2,5 godziny - przyjęli nas o 00.00 na oddział i odrazu pod kroplówę.
Na sali z 4 mamami i ich dzidziami z tymi samymi objawami. Oczywiscie nie bylo miejsca, więc leżałyśmy w izolatce na zakaźnym i nie wolno było maluchom się ruszać z pokoju, by się nie zaraziły. Ba, i tak warunki miałyśmy super - 4 łózka rozkladane dla mam! w sali obok, po 10 łóżek i leżanki dla biednych zmęczonych mam przy naprawde poważnie chorych dzieciach.
Łazienka 2 pietra niżej w piwnicy, która wygladała jak zwyjęta z filmu "Piła".Aż mi ciarki po plecach przechodziły jak tam szłam.
Noc nieprzespana, mała ciagła za kroplówe.

Na 2 dzień w lepszym samopoczuciu zaczęła już szaleć.W badaniach nic nie wyszło - więc wdłg mnie to zatrucie. Wdłg lekarzy cytuje " coś co lubi wracać " Więc czekamy aż wróci, ale w domu. Przynajmniej się obie wyspimy. Oczywiście nie może być za dobrze, bo jedno baby na sali miało rotawirusa. Teraz pozostaje nam obserwować i czekać, czy mała się zaraziła.( 10-14 dni wyklucia)
TO się nazywa ekstremalny weekend.

I tak sobie myślałąm - patrząc na moje dziecko oblizujące obdarty i obskurny kawałek metalowego łóżeczka - niektóre firmy wydają miliony zl na imprezy integracyjne, wynajmują drogie zespoły, zapraszają durne dody i inne kichy, a przecież mogliby kupić po kilka łóżeczek dla niemowlaków, łozko dla mam albo ufundowac łazienkę - przecież to ich dzieci tam leża! Szpital i tak wydaje całe pieniądze na najbardziej potrzebny sprzęt, ale ta część od strony mam też jest ważna.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Madziu, pomysł świetny, ale czy Twoja Misia nie będzie oblizywała poręczy nowego łóżeczka? W izolatce z trójką innych chorych dzieci?
W mojej firmie marketingowiec ze szpitala "nie przebił się". Ale za to impreza integracyjna odbyła się w ostatnią sobotę... Tego chyba nie przeskoczysz.
Myśl dalej, albo lepiej rysuj. Komiks z tej izolatki byłby chyba ciekawy. Oczywiście z rotawirusem w roli czarnego charakteru. Życzę Matyldzie dużo zdrowia, a Tobie weny do rysowania... Zatroskana, ale też zafascynowana fanka Twojego bloga.

masebi pisze...

Masz racje - niestety okazuje sie ze państwowa firma państwowej firmie nie może nic "podarować", za to mogą rozstrwaniać miliony z naszych podatków na imprezy integracyjne. ba - oblizywanie i izolatka już przyniosły skutek - chyba wracamy do szpitala - mała gorączkuje.