poniedziałek, 10 grudnia 2007

cisza?...

...usypianie trwa. Nakarmiona (nie licząc :włożenia ręki do kaszki a potem wytarcia ręką umazaną kaszką oka, walki by usunąć kaszę z rzęs i pluniecia kaszką w mamę) Dopojona mleczkiem. Oderwana ode mnie i pomimo licznych protestów - wylądowana w łóżeczku. Chwila walki. Troche wrzasków. Mama wyszła (tak jak piszą w poradniku) na pierwsze 5 min i....nie wraca. Misia chyba śpi.

Brak komentarzy: