sobota, 29 grudnia 2007

zzzz...


Mój mąż zaczyna podejrzewać, że nasza córka jest opętana :-). Mały potwór i spółka walczyli dziś godzine ze snem. Ma zamknięte oczy, jest zmęczona, na granicy snu, ale jak jest już tuż tuż - usypia lub ziewa to wyje jak oszalała i się budzi. Staram się znaleźć coś w sieci, ale nic nie skutkuje. Albo są mamy których baby śpią od dnia narodzin, albo takie ktore stosują najdziwniejsze metody w stylu "włączam suszarke i wychodze".
Przeanalizujmy : bujanie w wózku, na rękach itp - odpada. (waga) Przy piersi - odpada.(nie jestem smoczkiem) Ssanie smoka - odpada (Misia nigdy nie pojęła po co są smoki i butelki). Zostawianie i wychodzenie, na 5, 10 itp minut kończy sie atakami wrzasków. Zostaje tulanie w łóżeczku. A tak ślicznie jeszce 2 miesiące temu zasypiała - kladłam do łóżeczka i wychodziłam, Misia marudziła i usypiała...gdzie to się podziałooo buuuuu

Brak komentarzy: