czwartek, 9 lipca 2009

kleszczowy problem


Myszę ugryzł kleszcz - nie zauważyliśmy tego w sobote dopiero w niedziele, chirurg go usunął i czymśtam posmarował, ale kilku lekarzy nas nastraszyło i teraz czekamy w kolejce do pediatry po konsultacje i skierowania - widmo boreliozy albo innego świństwa na horyzoncie. Mała ma lekki obrzęk ale nie ma rumienia wędrującego - niby ok, ale może wogóle nie wyjść rumień, albo dopiero po miesiącu...podobo. Jak się człowiek oczyta to może wpaść w nerwicę...

Brak komentarzy: