Moja kobietka obudziła się ostatnia sobotę jak zwykle o nieprzyzwoitej porze.Mężulek postanowił wspaniałomyślnie się poopiekować, bym mogła pospać godzinkę dłużej.
O 8.30 obudził mnie pisk Mati i mężulka, który nieopatrznie poszedł do łazienki bez niej i zostawił na 5 minut sam na sam z kremem do pupy. Umarłam, gdy zobaczyłam moje misie wysmarowane kremem (wodoodpornym!) na rękach, buzi, z okiem włącznie i rzęsami, kończące właśnie smarowanie 2 cm warstwy kremu na lewej nodze. Było dużo pisku i jeszcze więcej zużytych chusteczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz